Hiszpania
spał, już strasznie długo jednak kto mu bronił? Przecież jest
sobota a jako że lubi spać to z byle powodu nie miał zamiaru
przestać.
Nagle
do jego drzwi ktoś zaczął panicznie walić w drzwi.
- Hiszpanio! Błagam cię otwórz drzwi! - powiedział spanikowany i zdyszany Romano.
- Romano? - zdziwił się Hiszpania po czym otworzył przyjacielowi drzwi - co się stało? - zapytał kiedy zobaczył go dyszącego tak jak by przebiegł nie zły kawałek.
Romano
wszedł do pokoju i dopiero zaczął mówić.
- To wszystko przez Niemcy.
- Niemcy? - zdziwił się.
- A no tak... Tak jakby siedziałem u niego... on musiał gdzieś iść i poprosił mnie żebym mu coś ugotował bo on sam nie ma do tego głowy ani nie umie tego robić. Ja zgodziłem się, robiłem to dla niego już kilkakrotnie to nie był dla mnie problem, w sumie to lubiłem to robić bo nie specjalnie lubię gotować tylko dla siebie, dużo milej się gotuje dla kogoś. Jedynym warunkiem było to żebym nie gotował mu znowu pasty...
- A czyli tu jest pies pogrzebany!
- Ale ja się nie mogłem powstrzymać! Oczywiście że ugotowałem pastę, na co on się wkurzył i chciał mi już coś zrobić! Ale na szczęście udało mi się uciec. Zresztą nie rozumiem go, jak można nie lubić pasty? - oburzył się Romano.
- Nie wiem, może on po prostu nie lubi twojej pasty, bo dodajesz składniki których nie lubi... czy coś w tym stylu...
- Może... Ej Hiszpanio, a ty byś zjadł moją pastę? Jadłeś już kiedyś i mówiłeś że ci smakuje.
Od
czasu kiedy Romano poczęstował Hiszpanię jego pastą nie myśli o
zjedzeniu czegokolwiek innego. Ten smak, zapach i ta... osoba która
to ugotowała... Tak to ostatnie było największą przyczyną
zakochania się w paście.
- Jasne że bym zjadł – powiedział i uśmiechnął się do przyjaciela, niestety tylko do przyjaciela.
- To może ci ugotować? Jest już pora obiadu a ty jeszcze śpisz. Pewnie śniadania też nie jadłeś.
„Jak
by tu był przez cały czas” pomyślał Hiszpania rumieniąc się
ze wstydu.
Romano
nie czekał na pozwolenie tylko wszedł do kuchni by po chwili
wyjmować potrzebne mu składniki.
Był
tu dość stałym gościem, nie na tyle żeby wiedzieć gdzie ma
totalnie wszystko ale, na tyle by zaopatrzeć go w składniki
potrzebne do tego dania. Wiedział również gdzie ma ich szukać,
może dlatego ze sam je odstawiał na półki?
Hiszpanii
nie przeszkadzało to. W sumie to gdzie nie pojawił się Romano tam
pojawiała się pasta, widać taki zostawiał po sobie ślad.
Po
pół godzinie po kuchni roznosił się pyszny zapach.
„Jak
dobrze, jestem strasznie głodny” pomyślał Hiszpania.
Usiedli
razem przy stole na którym leżały już dwa talerze z pastą. Pasta
z talerza Romano znikała w przerażającym tempie. Pomidorowy sos
poplamił go całego. Jego koszulkę, ręce, szyje w niektórych
miejscach i usta oczywiście.
„Jak
on słodko wygląda” pomyślał Hiszpania patrząc na przyjaciela
maślanymi oczami. „Boże jak ja bym chciał zlizać z niego ten
sos! Zwłaszcza z ust!... Chwila... CO JA POMYŚLAŁEM? CO MI W OGÓLE
PRZESZŁO PRZEZ GŁOWE?!” Hiszpania pokręcił głową starając
się już o tym nie myśleć.
- Hiszpanio, czy coś się stało? - zapytał wyraźnie zaniepokojony zachowaniem przyjaciela Romano, który jakimś cudem na chwilę oderwał się od swojego ulubionego dania.
- Nie nic.
- Wiesz ja może i wyglądam jak duże dziecko, ale ślepy i ślepo naiwny nie jestem. Powiedź o co chodzi. Co cię trapi, proszę jesteś moim przyjacielem, jesteś dla mnie ważny.
- Wiem o tym – uśmiechnął się – ale mi nic nie jest.
- A może ty się po prostu zakochałeś? - zapytał niby dla żartu, jednak po minie przyjaciela zrzedła mu mina – Tak? Zakochałeś się?
„Tak
zakochałem się” odpowiedział, przyznał się sam przed sobą.
Zakochał się on w Romano, już dawno temu, ale ostatnio było mu
coraz trudniej przed nim to ukrywać, zwłaszcza że był on jego
przyjacielem od zawsze. Nie chciał go od siebie odcinać ale
ukrywanie uczuć to też nie jest to czego chciał. Jednak nie mógł
powiedzieć mu w prost co do niego czuje gdyż obawia się że Romano
jest za delikatny, że się przestraszy, że nie daj borze odetnie
się od niego, a tego by nie przeżył.
- Powiedź mi proszę! - powiedział pochylając się nad stołem.
- Tak zakochałem się – przyznał się pod presją orzechowych oczu przyjaciela.
- W kim. - dopytywał się, on musiał znać odpowiedź.
Było
już na późno na odwrót, Hiszpania był tego pewien. Spojrzał
jeszcze raz w oczy Romano i spanikował, zupełnie. Zaczął się
pocić, jego serce zaczęło szybciej bić i miał nie równy oddech.
Denerwował się. Przecież mu nie powie że zakochał się w kimś
innym. To dzisiaj jest ten dzień kiedy będzie musiał się przyznać
przyjacielowi że go kocha.
Spojrzał
jeszcze raz, ostatni raz przed tym zanim to powie.
- W tobie – powiedział drżącym głosem, na co oczy Romano rozszerzyły się w szoku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz