wtorek, 31 lipca 2012

rozdział 1


   Hiszpania spał, już strasznie długo jednak kto mu bronił? Przecież jest sobota a jako że lubi spać to z byle powodu nie miał zamiaru przestać.
Nagle do jego drzwi ktoś zaczął panicznie walić w drzwi.
  • Hiszpanio! Błagam cię otwórz drzwi! - powiedział spanikowany i zdyszany Romano.
  • Romano? - zdziwił się Hiszpania po czym otworzył przyjacielowi drzwi - co się stało? - zapytał kiedy zobaczył go dyszącego tak jak by przebiegł nie zły kawałek.
   Romano wszedł do pokoju i dopiero zaczął mówić.
  • To wszystko przez Niemcy.
  • Niemcy? - zdziwił się.
  • A no tak... Tak jakby siedziałem u niego... on musiał gdzieś iść i poprosił mnie żebym mu coś ugotował bo on sam nie ma do tego głowy ani nie umie tego robić. Ja zgodziłem się, robiłem to dla niego już kilkakrotnie to nie był dla mnie problem, w sumie to lubiłem to robić bo nie specjalnie lubię gotować tylko dla siebie, dużo milej się gotuje dla kogoś. Jedynym warunkiem było to żebym nie gotował mu znowu pasty...
  • A czyli tu jest pies pogrzebany!
  • Ale ja się nie mogłem powstrzymać! Oczywiście że ugotowałem pastę, na co on się wkurzył i chciał mi już coś zrobić! Ale na szczęście udało mi się uciec. Zresztą nie rozumiem go, jak można nie lubić pasty? - oburzył się Romano.
  • Nie wiem, może on po prostu nie lubi twojej pasty, bo dodajesz składniki których nie lubi... czy coś w tym stylu...
  • Może... Ej Hiszpanio, a ty byś zjadł moją pastę? Jadłeś już kiedyś i mówiłeś że ci smakuje.
   Od czasu kiedy Romano poczęstował Hiszpanię jego pastą nie myśli o zjedzeniu czegokolwiek innego. Ten smak, zapach i ta... osoba która to ugotowała... Tak to ostatnie było największą przyczyną zakochania się w paście.
  • Jasne że bym zjadł – powiedział i uśmiechnął się do przyjaciela, niestety tylko do przyjaciela.
  • To może ci ugotować? Jest już pora obiadu a ty jeszcze śpisz. Pewnie śniadania też nie jadłeś.
   „Jak by tu był przez cały czas” pomyślał Hiszpania rumieniąc się ze wstydu.
Romano nie czekał na pozwolenie tylko wszedł do kuchni by po chwili wyjmować potrzebne mu składniki.
Był tu dość stałym gościem, nie na tyle żeby wiedzieć gdzie ma totalnie wszystko ale, na tyle by zaopatrzeć go w składniki potrzebne do tego dania. Wiedział również gdzie ma ich szukać, może dlatego ze sam je odstawiał na półki?
   Hiszpanii nie przeszkadzało to. W sumie to gdzie nie pojawił się Romano tam pojawiała się pasta, widać taki zostawiał po sobie ślad.
   Po pół godzinie po kuchni roznosił się pyszny zapach.
   „Jak dobrze, jestem strasznie głodny” pomyślał Hiszpania.
   Usiedli razem przy stole na którym leżały już dwa talerze z pastą. Pasta z talerza Romano znikała w przerażającym tempie. Pomidorowy sos poplamił go całego. Jego koszulkę, ręce, szyje w niektórych miejscach i usta oczywiście.
   „Jak on słodko wygląda” pomyślał Hiszpania patrząc na przyjaciela maślanymi oczami. „Boże jak ja bym chciał zlizać z niego ten sos! Zwłaszcza z ust!... Chwila... CO JA POMYŚLAŁEM? CO MI W OGÓLE PRZESZŁO PRZEZ GŁOWE?!” Hiszpania pokręcił głową starając się już o tym nie myśleć.
  • Hiszpanio, czy coś się stało? - zapytał wyraźnie zaniepokojony zachowaniem przyjaciela Romano, który jakimś cudem na chwilę oderwał się od swojego ulubionego dania.
  • Nie nic.
  • Wiesz ja może i wyglądam jak duże dziecko, ale ślepy i ślepo naiwny nie jestem. Powiedź o co chodzi. Co cię trapi, proszę jesteś moim przyjacielem, jesteś dla mnie ważny.
  • Wiem o tym – uśmiechnął się – ale mi nic nie jest.
  • A może ty się po prostu zakochałeś? - zapytał niby dla żartu, jednak po minie przyjaciela zrzedła mu mina – Tak? Zakochałeś się?
   „Tak zakochałem się” odpowiedział, przyznał się sam przed sobą. Zakochał się on w Romano, już dawno temu, ale ostatnio było mu coraz trudniej przed nim to ukrywać, zwłaszcza że był on jego przyjacielem od zawsze. Nie chciał go od siebie odcinać ale ukrywanie uczuć to też nie jest to czego chciał. Jednak nie mógł powiedzieć mu w prost co do niego czuje gdyż obawia się że Romano jest za delikatny, że się przestraszy, że nie daj borze odetnie się od niego, a tego by nie przeżył.
  • Powiedź mi proszę! - powiedział pochylając się nad stołem.
  • Tak zakochałem się – przyznał się pod presją orzechowych oczu przyjaciela.
  • W kim. - dopytywał się, on musiał znać odpowiedź.
   Było już na późno na odwrót, Hiszpania był tego pewien. Spojrzał jeszcze raz w oczy Romano i spanikował, zupełnie. Zaczął się pocić, jego serce zaczęło szybciej bić i miał nie równy oddech. Denerwował się. Przecież mu nie powie że zakochał się w kimś innym. To dzisiaj jest ten dzień kiedy będzie musiał się przyznać przyjacielowi że go kocha.
   Spojrzał jeszcze raz, ostatni raz przed tym zanim to powie.
  • W tobie – powiedział drżącym głosem, na co oczy Romano rozszerzyły się w szoku.