niedziela, 19 sierpnia 2012

rozdział 4


   Hiszpania obudził się pierwszy, pomimo iż jest strasznym śpiochem. Całą noc nie mógł spać, przewracał się z boku na bok, a jak udało mu się choć na chwilę usnąć, to spał płytko i niespokojnie. Całą noc myślał o Romano. Ach jak on chciał żeby on koło niego leżał. Żeby cichutko oddychał, wtulony w pościel... Marzenie...
   W końcu wstał. Poszedł do kuchni. Zrobił czarną kawę, bez cukru ani mleka.    „Romano takiej nie lubi” pomyślał „On w ogóle nie lubi kawy, woli kakao”. Usiadł i zaczął czytać gazetę, starą. „Nic ciekawego.” Wstał i podszedł do lodówki. „Co by tu zrobić?... Może pastę? Nie nie umiem jej robić, przecież nie chcę go otruć. No to kanapki?... Przecież ich nie znosi... zrobię zwykłą jajecznicę ze szczypiorkiem, cebulą i pieczarkami. Tak to dobry pomysł, i jedyne coś czego nie schrzanię.” pomyślał i zaczął ją robić.
   Chwilę później po domu roznosił się smaczny zapach jajecznicy, który obudził takiego żarłoka jakim jest Romano. Poszedł prosto do kuchni. Zobaczył Hiszpanię w samych bokserkach i koszulce. Mimowolnie spojrzał na jego ciało. Zarumienił się, zawsze to robił. Nie raz go widział w samych bokserkach, bez koszulki, kiedy u niego nocował. Jednak zawsze na jego widok się rumienił. Po czym zwrócił uwagę na to co robił. Nieudolnie coś gotował. Podszedł do niego bliżej.
  • Co robisz?
  • Śniadanie. - spojrzał na patelnię.
  • Jajecznica?
  • Jajecznica.
  • Nie źle ci idzie. - pochwalił.
  • Tak? - ucieszył się, jego zdanie pod względem kuchni (z resztą nie tylko pod tym względem) było dla niego bardzo ważne. - Widać twoje lekcje gotowania dały efekt.
  • Zdecydowanie.
   Usiedli przy stole i zaczęli jeść. Nie odzywali się do siebie. Jakoś od miłosnego wyznania Hiszpanii, nie mieli o czym rozmawiać. To smutne że tak się stało. Przecież byli najlepszymi przyjaciółmi. A teraz głupiego zdania nie potrafią zamienić.
   Zjedli śniadanie. Hiszpania dopijał swoją kawę a Romano kakao. Ktoś zapukał do drzwi.
  • Otworzę – powiedział Antonio.
  • Cześć Hiszpanio! Mam nadzieję że cię nie obudziliśmy. - powiedział Polska. - Przepraszamy za tak wczesną porę.
  • Nic się nie stało. - powiedział i wpuścił Polskę oraz jego chłopaka, Litwę do środka. - Domyślam się że skoro tak wcześnie do mnie przyszliście to macie w tym jakiś cel.
  • Tak. - odpowiedział mu Litwa. - I dobrze że ty też tu jesteś – powiedział do Romano. - chcielibyśmy zaprosić was na nasz ślub.
  • Ślub? - zdziwił się Hiszpania.
  • Tak, postanowiliśmy się pobrać – powiedział Polska.
  • I wy jesteście zaproszeni.
  • To kiedy? - zapytał Romano.
  • Jutro.
  • CO?! - wrzasnęli oboje.
  • Nie chcieliśmy czekać. Już dawno byliśmy zdecydowani. Wczoraj, to był impuls zebraliśmy się i załatwiliśmy wszystko od razu.
  • A gdzie to będzie?
  • W naszej ulubionej restauracji.
  • A o której?
  • O osiemnastej.
  • W porządku – powiedział Antonio. - to do jutra, pewnie macie jeszcze całą listę osób którą musicie zaprosić.
  • O tak. - powiedział. - To my już uciekamy. Do jutra!
  • Do jutra! - odpowiedzieli.
  • Zazdroszczę im – powiedział Hiszpania, po tym jak zamknął drzwi.
  • Czego? - zapytał głupio Romano.
  • Miłości. Ich wzajemnej. Tego ze się kochają, że są ze sobą, że postanowili się pobrać i być jeszcze szczęśliwszymi.
   Romano zrobiło się smutno. Antonio przez niego nigdy nie będzie tak szczęśliwy jak Polska czy Litwa. Przez niego. On go kocha, ale Romano go nie. Jednak chce jego szczęścia, chciałby coś dla niego zrobić żeby poczuł się lepiej.
  • Też byś tak chciał? - zapytał retorycznie Romano.
  • Chciałbym, chyba każdy by chciał... Szkoda e mi to nie jest pisane.
  • Proszę nie mów tak! Przecież możesz pokochać kogoś innego i... - nie mógł dokończyć gdyż Antonio zatkał mu usta swoimi ustami.
   Całował go powoli, niepewnie. Ale potrzebował tego i nie wahał się tego zrobić.
  • Nie. - powiedział Romano odpychając go od siebie. - Proszę nie całuj mnie.
  • A ty nie mów bzdur! Myślisz że mógłbym tak po prostu pokochać kogoś innego? Zapomnieć o tobie i dać się ponieść jakiejś nowej miłości?
  • Może powinieneś... jakoś ułożyć sobie życie... z kimś innym...
  • A może ja nie chcę?
  • Dlaczego?
  • BO CIĘ KOCHAM! I nie wyobrażam sobie życia z kimś innym!
   Romano głupkowato zamrugał oczami. Chyba w końcu coś do niego dotarło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz