piątek, 31 sierpnia 2012

rozdział 7


   Po poprawinach Anglia i Japonia idą razem do domu Artura. Japonia jak na razie nie odzywa się ani słowem. Jednak musi z nim pogadać. O tym co wydarzyło się pomiędzy nimi na parkiecie. Nie chciał cofnąć swoich słów jednak chciał wiedzieć jak to wszystko wygląda z perspektywy Anglii. Czy on w ogóle chciałby z nim być? Na weselu powiedziałby „tak” ale czy tak na poważnie?
Weszli do domu.
  • Honda co cię tak martwi? - zapytał go czule.
  • Ja...
  • Mi możesz powiedzieć. - powiedział przytulając się do niego.
    Na ten mały czuły gest ze strony Artura, Japonia wtulił się w jego zagłębienie pomiędzy szyją a obojczykiem.
   Anglii spodobała się jego reakcja. Delikatnie wziął go na ręce by po chwili razem z nim wylądować na sofie w salonie. Honda nie protestował temu, po prostu wtulił się w niego jeszcze bardziej i dał się nieść.
   „Jego zapach... i ta bliskość... On... jak ona na mnie działa...” Japonia patrzył w zielone oczy Anglii. Były piękne. Z każdą sekundą serce biło mu coraz mocniej i coraz bardziej się obawiał że Artur poczuje jak mocno ono bije.
  • Japonia, martwię się o ciebie. Bo cię kocham dlatego proszę nie martw mnie i powiedź o co chodzi.
   „Kocham. On to powiedział. On to powiedział. On to powiedział. Cholera to mi się nie śni! ON TO POWIEDZIAŁ! „bo cię kocham” on to naprawdę powiedział.”
  • Już nic mnie nie martwi! - powiedział szczęśliwy. Tyle mu wystarczyło do szczęścia. Nic więcej się nie liczyło. Teraz był tylko on i Artur oraz jego cudowne zielone oczy.
   Mógłby być teraz koniec świata. Właśnie teraz kiedy on jest w ciepłym i czułym uścisku jego mocnych, silnych ramion.

Hiszpania zamknął drzwi i tylko czekał aż Romano zdejmie buty. Dla niego dzisiaj to trwało prawdziwą wieczność.
Gdy tylko skończył wpił się namiętnie w wargi „przyjaciela?” to określenie już coraz mniej do nich pasuje.
   Romano patrzył na niego wielkimi, zdziwionymi oczkami. Jednak nie odepchnął go od siebie tylko dał się ponieść przyjemności. Zamknął oczy. Pozwolił mu kontynuować. Jego usta były... cudowne? Tak właśnie takie były. Antonio całował cudnie, bardzo długo i namiętnie sprawiając Romano coraz to większe rumieńce na twarzy.
   Hiszpania oderwał się od niego i wziął go na ręce, w ten swój wyjątkowy sposób zarezerwowany dla Romanusia. Wszedł tak z nim na górę i położył go na łóżku, po czym sam zajął miejsce koło niego.
Potem już tylko zatracili się w pocałunkach. Antonio delikatnie wsunął swój język w jego wargi, powolutku obserwując reakcję młodszego. Romano wtulił się w   Hiszpanie, chciał więcej, podobało mu się to.
   Antonio usiadł na jego biodrach i rozpinał guziki od jego białej koszuli, by po chwili obsypywać jego tors milionami pocałunków.
Romano co chwila cichutko pomrukiwał z przyjemności.
Ręce Atonio szukały rozpaczliwie puntu zaczepienia.

   Japonia jakimś magicznym sposobem znalazł się na łóżku w sypialni Anglii, a dokładniej na łóżku pod Arturem.
Oboje byli bez koszulek. Honda jak w jakimś amoku pozwalał Anglii robić ze sobą wszystko. Dosłownie. Powoli z jego nóg zsuwały się spodnie.
Głośno przełknął ślinę jednak nie przerwał mu czynności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz